kwiecień 2014
grudzień 2013
sierpień 2013
lipiec 2013
czerwiec 2013
maj 2013
luty 2013
styczeń 2013
grudzień 2012
listopad 2012
październik 2012
wrzesień 2012
lipiec 2012
czerwiec 2012
maj 2012
kwiecień 2012
marzec 2012
luty 2012
styczeń 2012
grudzień 2011
październik 2011
wrzesień 2011
sierpień 2011
maj 2011
kwiecień 2011
luty 2011
styczeń 2011
grudzień 2010
listopad 2010
październik 2010
wrzesień 2010
sierpień 2010
lipiec 2010
czerwiec 2010
maj 2010
kwiecień 2010
marzec 2010
luty 2010
grudzień 2009
listopad 2009
październik 2009
wrzesień 2009
sierpień 2009
czerwiec 2009
kwiecień 2009
marzec 2009
luty 2009
styczeń 2009
grudzień 2008
listopad 2008
październik 2008
maj 2008
kwiecień 2008
marzec 2008
styczeń 2008
listopad 2007
październik 2007
wrzesień 2007
sierpień 2007
lipiec 2007
czerwiec 2007
maj 2007
kwiecień 2007
marzec 2007
luty 2007
styczeń 2007
grudzień 2006
listopad 2006
październik 2006
wrzesień 2006
sierpień 2006
lipiec 2006
czerwiec 2006
maj 2006
kwiecień 2006
marzec 2006
luty 2006
styczeń 2006
grudzień 2005
listopad 2005
październik 2005
wrzesień 2005
sierpień 2005
lipiec 2005
Jeśli wpiszesz tutaj swój mail, będziemy informować cię o nowych notatkach.
Niedzielne absurdy
- Mamo, wstawaj - prosi Maja stojąc nade mną niedzielnym porankiem.
- A czy idziemy dziś do przedszkola? - zaczynam się droczyć zadając codzienne majolkowe pytanie. Kiedy słyszy odpowiedź, że tak, to wpada w płacz (pomimo iż bardzo lubi chodzić do przedszkola).
- Nie, dzisiaj nie idziemy, bo jest niedziela - odpowiada spokojnym głosem.
- Łeee - udaję, ze płaczę - ale ja chcę iść do przedszkola.
- Nie jencz tak. Ja chodzę do przedszkola, a ty chodzisz do placy. Możesz jenczeć, że chcesz do placy - tłumaczy ze spokojem Maja.
- Łeee, ja chcę do pracy!
Jak tylko usłyszałam absurd swojego okrzyku szybko wstałam :)
Autor:
Dodano: 20.05.2007, 20:29.20
Bieguny
- Mamo, bujałam się dzisiaj i spadłam i telaz boli mnie pupa - skarży się Maja wracając z przedszkola.
- A gdzie ty się bujałaś? - pytam zdziwiona, bo cały dzień padał deszcz i na pewno nie wychodzili na dwór.
- Na takim koniku na... na... na takich kleseczkach...
- Na biegunach - podpowiadam.
- Tak... północnych.
Autor:
Dodano: 20.05.2007, 20:29.20
Kruchość życia
- Mamo, co zlobiłaś? - pyta Maja po nagłym klepnięciu butem w podłogę.
- Zabiłam robaka - dopowiadam z lekkim obrzydzeniem.
Maja stoi nad nieborakiem i przygląda mu się. Chyba ma ochotę jeszcze mu dołożyć.
- Maju on już nie żyje, zostaw go.
- Tak... i już nie użyje.
ps. jestem przygotowana na lawinę nieprzychylnych komentarzy ze strony obrońców praw zwierząt, ale robak był wstrętny, a ja spieszyłam się do pracy i nie miałam czasu wypuszczać go na wolność spuszczając z balkonu z drugiego piętra.
Autor:
Dodano: 20.05.2007, 20:29.19
Wilk i jego groźne oblicze
- Maju, nie zrobiłaś siusiu - mówię wychodząc w pośpiechu z domu goniąc Maję na schodach.
- Zlobiłam - odpowiada kłamliwym tonem.
- Nie zrobiłaś.
- Mamo, nie wywołaj wilka z lasu - pada pouczająca rada.
Autor:
Dodano: 01.05.2007, 6:25.35